Po raz pierwszy pokazuję przepis, który nie do końca mnie przekonuje.. Stwierdziłam jednak, że mimo wszystko ciasteczka te mają coś w sobie, więc oto biscotti według Magdy. Ciasteczka są słodkie, choć dałam do nich mniej cukru niż zalecano. Są chrupiące, owszem, ale momentami ma się wrażenie, że są po prostu za twarde. Z braku orzechów laskowych użyłam jedynie włoskich i to z pewnością zmienia ich smak. A smak tych ciastek raczej mnie nie zachwycił. Orzechy uwielbiam, słodkości też, więc może smak kawy jest w nich zbyt intensywny.. Następnym razem, zamiast niej, dodam kakao, a część orzechów zamienię na rodzynki i morele. Smak z pewnością będzie inny, a suszone owoce dodadzą odrobinę miękkości. Skrócę też czas kolejnego pieczenia i pomyślę o dodaniu do ciasta odrobiny masła. Mimo tych drobiazgów, właśnie w tym momencie sięgam po jedno z ciasteczek.. może się do nich przekonuję?
Składniki:
220 g mąki pszennej
220 g mąki pszennej
180 g cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki kawy rozpuszczalnej w proszku
230 g orzechów włoskich
2 jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki kawy rozpuszczalnej w proszku
230 g orzechów włoskich
2 jajka
Wykonanie:
Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia i kawą. Jajka miksujemy z cukrem na gładką masę, dodajemy do nich mąkę i dokładnie mieszamy. Wsypujemy grubo pokrojone orzechy i jeszcze raz dobrze mieszamy. Przekładamy masę na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Formujemy lekko spłaszczony od góry wałek. Ciasto jest dość klejące, dłonie obsypujemy mąką. Pieczemy w temperaturze 180°C przez 25 minut. Wyjmujemy i odstawiamy na 10 minut, po czym kroimy ciasto na ukos na 1cm kromki. Układamy je ponownie na blasze i pieczemy w temperaturze 160°C przez 20 minut.
Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia i kawą. Jajka miksujemy z cukrem na gładką masę, dodajemy do nich mąkę i dokładnie mieszamy. Wsypujemy grubo pokrojone orzechy i jeszcze raz dobrze mieszamy. Przekładamy masę na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Formujemy lekko spłaszczony od góry wałek. Ciasto jest dość klejące, dłonie obsypujemy mąką. Pieczemy w temperaturze 180°C przez 25 minut. Wyjmujemy i odstawiamy na 10 minut, po czym kroimy ciasto na ukos na 1cm kromki. Układamy je ponownie na blasze i pieczemy w temperaturze 160°C przez 20 minut.
6 komentarze:
Biscotti mają to chyba do siebie, że są twardawe momentami.
Ale i tak pokochałam je z całego serca!
http://sisters4cooking.blogspot.com/2011/01/biscotti-z-zurawina-i-migdaami.html
Pozdrawiam!
Jak na potraktowane przez Ciebie po macoszemu biscotti wyglądają na wyjątkowo dopieszczone;-)
Biscotti chyba jakoś tak z zasady są twardawe, i chyba dlatego jeszcze się do nich niezupełnie przekonałam. Ale kawowe to co innego, może kiedyś się zawezmę i zrobię jeszcze jedno podejście...
Biscotti maja to do siebie, ze sa twarde - i za to je lubie! Wersji kawowej jeszcze nie robilam, ale jako zapalona milosniczka kawy zrobie na pewno.
ale bym sobie pochrupala tych smakolykow:)
Muszę przyznać, że im mniej biscotti było w naszym koszyku, tym smaczniejsze się wydawały :) Na pewno zrobię je ponownie, może w innej wersji, ale wrócę do nich na bank.
Prześlij komentarz